Eliasz Tiszbita

Radomsko

Przebywanie w obecności Boga

Żarliwość i bezkompromisowość w służbie dla Boga nieodłącznie związanie są z próbami oraz kryzysami wiary. Zdecydowane kroczenie za Bogiem i posłuszeństwo Jego wskazaniom wprowadza w oczyszczenia duchowe „ciemnych nocy”, dzięki którym i poprzez które Bóg prowadzi do światła.

W życiu Eliasza również jest taki trudny czas ciemności i swoistej „pozytywnej dezintegracji”. W samym środku bezkompromisowej walki o chwałę Jahwe prorok przypomina człowieka udręczonego kryzysem. Kiedy słyszymy z jego ust zdania: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków! (1 Krl 19,4), pytamy: Gdzie podział się Eliasz, który pewny boskiej mocy zapowiada dwuletnią karę suszy (por. 1 Krl 17, 22), a ogień zstępował z nieba, by strawić całopalną ofiarę na górze Karmel (por. 1 Krl 18,37 n.)? Gdzie podział się pełen autorytetu prorok, który po złożeniu ofiary na górze Karmel wyniszczył 450 proroków Baala i 400 proroków Aszery (por. 1 Krl 18,19.40)?

Ucieczka Eliasza przed prześladowaniem królowej Izebel, przedstawiona w 1 Krl 19, ukazuje proroka różnego od tego, którego znamy z poprzednich rozdziałów tej księgi. Chociaż Eliasz jest wciąż posłuszny Bogu i karmiony przez Niego w cudowny sposób, tak jak na początku przy potoku Kerit, to jednak jego prośba o odebranie życia oraz porównanie się z przodkami świadczy o wejściu w ciemności wiary i powątpiewaniu w sens dotychczasowego działania. Można powiedzieć, że Eliasz doświadcza tego, czego doświadczają wszyscy podejmujący radykalne i gorliwe życie z Bogiem. Bóg, za którym się poszło, wzywa do wypłynięcia na głębię, przemyślenia swojego działania i swoich motywacji, oczyszczenia ich w nowym świetle łaski i odkrycia, że On żąda czegoś innego, niż dotąd się uważało.

Podobnie jak Jonasz, Eliasz siada pod krzewem i przygnębiony prosi o odebranie życia (por. Jon 4,3 n.), gdyż doświadcza swoistego oczyszczenia na drodze Pańskiej. I podobnie jak Jonasz, który nie potrafił zrozumieć, że Bóg może być miłosierny wobec znienawidzonych i pogańskich Chaldejczyków z Niniwy, Eliasz odkrywa nowe oblicze Boga pełnego łagodności.

Ciemności przemiany wewnętrznej, pośród których Pan mówi do Eliasza, przedstawia scena objawienia się Boga na górze Horeb (por. 1 Krl 19, 8-14). Ponieważ zgodnie z przekonaniem autorów Starego Testamentu nie można Boga oglądać twarzą w twarz, ukazuje się On Eliaszowi,tak jak niegdyś Mojżeszowi na tej samej górze jako „Bóg przechodzący obok” (por. Wj 33,22). Według autora Pierwszej Księgi Królewskiej, Eliaszowi dane jest doświadczyć, że spektakularne przejawy mocy Bożej dostrzegane w siłach natury, takich jak gwałtowna wichura, trzęsienie ziemi lub ogień, poprzedzają przyjście Boga, lecz nie są samym Bogiem. To co niekiedy z konieczności towarzyszy przyjściu Pana lub przygotowuje Mu drogę, nie jest jeszcze Nim samym. Eliasz dostrzega przychodzącego Boga w odgłosie łagodnego wiatru, czyli w łagodnym szeleście, w ciszy podobnej do tej, która nastaje po burzy, co w konsekwencji rozumiemy jako delikatny powiew Ducha, przemieniającego najtwardsze serca (por. 1Krl 19,12). Tak Jahwe odkrywa przed Eliaszem swoje nowe oblicze, to, że jest Kimś całkowicie innym. Gerhard von Rad, niemiecki teolog i egzegeta badający historię narodu wybranego, podkreślał, że Izrael musiał przyjmować wciąż nowe objawienie Boga.

Aby jednak móc dotrzeć do tego nowego obrazu Boga, trzeba być wiernym Objawiającemu się we wszystkim w najdrobniejszych rzeczach, w codziennych wyborach i rezygnacji z tego, co od Niego oddala, trzeba Mu być do końca oddanym. Wtedy osiąga się ów graniczny punkt, tzw. próg nadziei, za którym Bóg działa jeszcze intensywniej niż dotychczas. Dokonuje On tego przez oczyszczającą ciemność.

Łagodność powiewu, w którym Bóg objawił się Eliaszowi na górze Horeb, wypełnia serce człowieka oddanego we wszystkim Panu. Łagodność ducha jest miłosierdziem, miłością miłosierną, która rodzi się w cichej modlitwie, w kontemplacji i w odpocznieniu władz duszy w Bogu. Miłosierna łagodność jest darem Boga dla tych, których całe życie stało się służbą dla Niego, trwaniem i staniem przed obliczem Jahwe zgodnie z zawołaniem Eliasza i Elizeusza z 1 Krl 17.1: „Żyje Jahwe, Bóg Izraela, przed którego obliczem stoję”. Gorliwość o chwałę Boga Jahwe, tak bardzo obecna w pobożności proroków Eliasza i Elizeusza, wyrażona w zdaniu: „żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów”, zachęca nas do odszukania jej istoty oraz zapytania, na czym owa żarliwość polegała. Jeśli prześledzimy teksty biblijne dotyczące Eliasza i Elizeusza, zauważymy, że jest w nich jeszcze jedno ważne zdanie, które powtarza się jak refren w tzw. cyklu Eliasza, czyli w 1 Krl 19 – 2 Krl 13,25. Pojawia się ono sześć razy w hebrajskim trybie warunkowym i dlatego swoiste uwiarygodnienie pewnych ważnych wypowiedzi.

W Biblii Tysiąclecia zdanie to zostało przetłumaczone w następujący sposób: „Na życie Pana, przed którego obliczem stoję, nie będzie…, nie wezmę…, ukażę się…, nie mam…”. Dwa razy używa go Eliasz, dwa razy Elizeusz i raz wdowa z Sarepty oraz sługa królewski Obadiasz. Skoro zdanie to pełni funkcję swoistego uwiarygodnienia wypowiedzi, to musi stanowić pewną życiowo ważną rzeczywistość, podobną do naszych formuł typu „jak amen w pacierzu”, „jak Bóg na niebie” lub „jak dwa i dwa jest cztery”. Przyjrzyjmy się zatem bliżej treści tego zdania, aby zobaczyć, co oznacza ono w Biblii oraz jakie jest jego znaczenie w duchowości zakonu karmelitańskiego.

W ulubionym zawołaniu Eliasza i Elizeusza zawiera się najpierw wyznanie wiary w Boga żywego. Wyrażenie Haj Adonaj tłumaczy się: „na życie Jahwe” lub „jeśli żyje Jahwe”. Oznacza to uznanie za pewnik tego, że Bóg Jahwe jest Bogiem żyjącym, tzn. stale obecnym w świecie. Jest to wiara wynikająca z doświadczenia, że Jahwe żywo interesuje się losami świata i człowieka. Można powiedzieć, że to wyznanie wiary Eliasza i Elizeusza jest komentarzem do historycznie wcześniejszego objawienia na Synaju, gdzie Bóg ojców El lub Elohim objawił się jako Jahwe, czyli „Jestem, który jestem”.

To imię Boga, które w skrócie brzmi „Jahwe”, bywa przez biblistów tłumaczone i objaśnianie w ten sposób, że Bóg objawił się na Synaju jako „ten, który jest po to, aby zbawiać i ratować człowieka”. Jest to więc Bóg żywy, współczujący i współżyjący z ludźmi. Jest to Bóg, z którym można wejść w żywą relację osobową. A jeśli tak, i można to zrobić zawsze, kiedy tylko zrodzi się w człowieku taka potrzeba i odpowiednia postawa wiary, to znaczy, że ten Bóg jest zawsze obecny dla człowieka, że jest Wszechmogący, Wszechogarniający i wszędzie obecny.

Wiara właśnie w takiego Boga tym bardziej stała się ważna w czasach Eliasza, kiedy to – jak zauważyliśmy – Izraelici dawali się uwieść czci Baala, o którym mitologia Tyru powiada, że ulegał przemianom: o zachodzie słońca usypiał i umierał, aby powstać do nowego życia o świcie. W mitach był stale zajęty nieustannym płodzeniem i rodzeniem życia. Ponadto uznawany był za myśliciela, czyli filozofa. Czy taki bóg był w stanie pomóc człowiekowi? Czy z takim bogiem można było wejść w relację osobową?

Odpowiedzią na to pytanie jest życie i działanie Eliasza, który podczas ofiary na górze Karmel nawiązuje do owej mitologii, wyśmiewając proroków Baala: „Gdzie jest wasz bóg, może jest zajęty lub śpi, może jest w podróży lub pogrążony w myślach?” Natomiast Jahwe, Bóg Eliasza, objawia się wówczas jako Bóg żywy, Bóg działający cuda i obecny dla Izraelitów, aby ich ratować i okazywać im łaskę. Dlatego też w modlitwie Eliasza na Karmelu pojawia się prośba o to, aby Izraelici poznali, że Jahwe jest ich prawdziwym Bogiem. Eliasz zwraca się do Niego: „Boże Abrahama, Izaaka i Izraela”. Czyż nie do tego zwrotu odwołuje się nasz Zbawiciel, kiedy w rozmowie z saduceuszami o życiu wiecznym i zmartwychwstaniu argumentuje, że Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych?

Co oznacza dzisiaj prawda o tym, że Bóg Jahwe jest Bogiem żywym? Myślę, że oznacza ona uznanie Jego rzeczywistego działania w życiu jednostek i narodów. Konsekwencją tego jest świadectwo o nim. Znamy historię brata Rogera Schutza. Stał się on świadkiem realnego działania Boga w swoim życiu. Jego świadectwo polegało nie tylko na słowach, lecz pociągało przykładem życia. Jego autentyczność i prostota przyciągały do wioski w Taize, we Francji, wielu ludzi. Najpierw pomagał uchodźcom II wojny światowej, głównie sierotom i Żydom. Widział Boga w potrzebujących pomocy i udzielał im jej bez względu na wyznawaną przez nich wiarę. Tak Pan doprowadził go do myśli o wspólnocie ekumenicznej, w której mogliby modlić się do jednego żywego Boga wyznawcy różnych konfesji, ci, których doświadczenia wojny często poróżniły lub którym odebrały nadzieję. Papież Jan XXIII nazwał rozpoczynającą działalność ekumeniczną wspólnotę „małą wiosną”. Powołana do życia przez brata Rogera wspólnota z Taize ukazuje światu, że liczą się nie tyle okazałe budynki ( kaplica w Taize zbudowana i urządzona jest w bardzo prosty sposób), ile wypełniona Bogiem przestrzeń, otwierająca na Jego żywą obecność. Jeśli człowiek odnajdzie Boga, odnajdzie wszystko. Jego relacje z innymi ludźmi ożywione są Bogiem. Bóg staje się wtedy „bardziej żywy”, podobnie jak stał się żywy dla Izraelitów dzięki działalności i świadectwu Eliasza.

Fragment książki Eliasz Tiszbita o. Piotra Nyka OCD